Wczoraj w igrzyskach olimpijskich w Tokio wystąpiła Beata Pacut. W kategorii do 78 kilogramów bytomianka wygrała pierwszą walkę, ale w drugiej przegrała w starciu z Japonką, która została później mistrzynią olimpijską.
Nasza zawodniczka pokazała, że ma duży potencjał
W pierwszej rundzie rywalką Pacut była Sarah-Myriam Mazouz z Gabonu, wicemistrzyni Afryki. Po wyrównanym początku, inicjatywę przejęła Polka, która na minutę przed końcem regulaminowego czasu przeprowadziła skuteczną akcję i wygrała przez ippon.
W 1/8 finału nasza zawodniczka zmierzyła się z Japonką Shori Hamadą, która od kilku lat jest jedną z najlepszych dżudoczek świata. W 2018 roku Azjatka zwyciężyła w mistrzostwach świata, rok później była wicemistrzynią globu. Hamada wygrała również w dwóch ostatnich edycjach prestiżowych zawodów Grand Slam. W tym roku w Grand Slam, które odbyło się w Turcji, w finale pokonała bytomiankę. W dzisiejszym pojedynku Pacut była aktywna, próbowała punktowanych akcji, ale znakomita Azjatka była lepsza. Bytomianka, mistrzyni Europy przegrała przez ippon i odpadła z turnieju olimpijskiego. Hamada znakomicie spisywał się w turnieju i pewnie zdobyła złoty medal. Nasza dżudoczka została sklasyfikowana na 9. miejscu.
Mocne słowa
- Może kiedyś moim marzeniem byłoby tylko móc wystartować na igrzyskach, a teraz szczerze mówiąc chciałam tu zdobyć medal. Naprawdę w niego celowałam i dałam z siebie wszystko. Trener w pierwszych słowach powiedział mi, że jest ze mnie bardzo dumny, bo wykonałam ciężką pracę. Dodał, że mam bardzo duże predyspozycje, jestem utalentowaną zawodniczką i we mnie wierzy. Uważam, że są to bardzo mocne słowa - powiedziała Pacut w wywiadzie z dziennikarzem portalu interia.pl.
Od stycznia tego roku trenerem Pacut jest Robert Krawczyk, były dżudoka Czarnych Bytom, mistrz Europy i olimpijczyk.