Koncesjonariusz autostrady A4, spółka Stalexport Autostrada Małopolska, zawnioskowała do Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad o podwyżki za przejazd między bramkami w Katowicach i Krakowie. Do końca września opłata ma zatem pozostać na poziomie 10 złotych, natomiast według nowego cennika obowiązującego od 1 października, przejazd dla samochodów osobowych i dostawczych ma kosztować już 12 złotych. O złotówkę wzrośnie również opłata w przypadku kierowców korzystających z bramek automatycznych.
GDDKiA przeciw tym podwyżkom protestuje, argumentując, że opłaty są na granicy akceptowalności wśród kierowców. Wskazuje ponadto, że założenia spółki Stalexport co do wzrostu PKB oraz przepustowości nie są oparte na wiarygodnych przesłankach. Stalexport chce jednak podwyżkami zrekompensować straty poniesione w wyniku zdecydowanie mniejszego ruchu wiosną, kiedy ze względu na epidemię wprowadzono rygorystyczne obostrzenia.
Już teraz kierowcy uznają opłaty za przejazd tym odcinkiem autostrady za absurdalnie wysokie. Użyteczność tej drogi pozostawia wiele do życzenia. Jedynie dwa pasy ruchu w każdą stronę powodują wiele problemów w przypadku jakichkolwiek zdarzeń drogowych. Jeżeli dodać do tego nieustające remonty, które często ograniczają przejazd do jednego pasa ruchu, to cena 48 złotych za podróż w obie strony wydaje się mocno wygórowana.
Pomimo protestu GDDKiA opłaty prawdopodobnie zostaną podniesione, a to – wbrew oczekiwaniom koncesjonariusza - może spowodować mniejsze wpływy, bo alternatywna droga przez Olkusz stanie się po prostu coraz bardziej atrakcyjna.